fbpx

Michał Jóźwik – wywiad z ortoptystą

O wzrok należy dbać, więc aby był w dobrej formie przez długi czas, trzeba go trenować. Wiemy o tym wszyscy, ale prawda jest taka, że przypominamy sobie o tym dopiero wtedy, gdy problemy ze wzrokiem dotkną nas lub naszych bliskich. Wtedy szukamy specjalisty od oczu. Takim specjalistą ortoptykiem (trenerem i rehabilitantem oczu) jest Michał Jóźwik. Prowadzi nowoczesną siłownię dla oczu – Salon Optyczny Jóźwik w Suwałkach i udowadnia, że leczenie wzroku może być dla dzieci dobrą zabawą.

Marka Jóźwik istnieje już na rynku od roku 1970. Dumnie kontynuuje Pan rodzinną tradycję!

Michał Jóźwik
Tak. Mama jest pionierką i jednym z pierwszych wykwalifikowanych optyków w Suwałkach. Jest nas czworo rodzeństwa i można powiedzieć, że wychowaliśmy się właściwie pod ladą. Mama często zabierała nas do pracy. Napatrzyliśmy się na okulary od wczesnego dzieciństwa. Z naszej czwórki to ja zacząłem się interesować tą tematyką najbardziej. I bardzo wcześnie wiedziałem, że chcę się tym zajmować.

Jóźwik optometrysta Suwałki
Pani Grażyna Jóźwik była jednym z pierwszych wykwalifikowanych optyków w Suwałkach

Najpierw pojawiła się optyka?

Tak. Najpierw optyka. Gdy zaczynałem liceum wybrałem profil matematyczno-informatyczno-fizyczny. Wiedziałem, że ta wiedza przyda mi się później – przy nauce optyki.

Jeszcze zanim zdobyłem wykształcenie jako optyk, pomagałem mamie w wykonywaniu okularów. Później zdobyłem tytuł technika optyka. Głód wiedzy nie dawał mi jednak spokoju i postanowiłem iść dalej.

Co było kolejnym krokiem?

Optometria. Optyki uczyłem się w Warszawie, natomiast po wiedzę z zakresu optometrii pojechałem do Częstochowy. Studia optometryczne skupiały się głównie na doborze korekcji i diagnozowaniu podstawowych chorób oczu. Szybko stwierdziłem, że to również jest dla mnie za mało. Szukałem większych wyzwań.

I wtedy rozpoczęła się przygoda z ortoptyką…

Tak. Aby zostać ortoptystą trzeba ukończyć 2 – letnią szkołę.
Nie było możliwości ukończenia jej w trybie zaocznym, więc na 2 lata wyjechałem do Łodzi. Zaliczyłem ponad 1200 godzin nauki w szkole oraz 3 miesiące stażu w klinice okulistycznej. W międzyczasie ukończyłem również pedagogikę. Pracuję głównie z dziećmi, więc chciałem być do tej pracy przygotowany najlepiej jak to możliwe. Dziś wiedza pedagogiczna bardzo mi się przydaje – w tej profesji trzeba mieć dobre podejście do dzieci.

Jóźwik optometrysta Suwałki
Pracuję głównie z dziećmi, więc chciałem być do tej pracy przygotowany najlepiej jak to możliwe – mówi Michał Jóźwik

Wiele osób ma kłopoty z odróżnieniem czym właściwie zajmują się poszczególni specjaliści od oczu. Wyjaśnijmy zatem – czym zajmuje się optyk, okulista, optometrysta i ortoptysta.

No to po kolei (uśmiech).

Optyk odpowiada za wykonanie okularów na podstawie recepty od okulisty lub badań wykonanych przez optometrystę. Przygotowuje szkła korekcyjne, dobiera oprawki, soczewki kontaktowe. Optycy zajmują się także naprawą okularów i wymianą szkieł.

Okulista jest lekarzem, który, który zajmuje się chorobami oczu, wykonuje zabiegi i operacje oczu. Poza tym leczy pacjentów farmakologicznie, np. antybiotykami.

Optometrysta mierzy wady wzroku, a następnie dobiera odpowiednią korekcję, czyli odpowiednie szkła lub soczewki. Jeśli zauważy jakieś objawy chorobowe, odsyła do innego specjalisty. Można powiedzieć, że optometrysta to pierwszy specjalista, do którego powinien trafić pacjent, który zauważa w swoim widzeniu jakieś nieprawidłowości.

Optometrysta nie leczy – może jedynie stwierdzić, że coś niepokojącego dzieje się z oczami, ale nic ponadto.

No i wtedy pojawia się Ortoptysta. To specjalista, który ma znacznie większe kompetencje. Można go w uproszczeniu określić jako rehabilitanta wzroku.

Jóźwik optyk Suwałki
Ortoptysta przede wszystkim przywraca pacjentom prawidłowe widzenie obuoczne – mówi Michał Jóźwik

Czy może Pan to opisać bardziej szczegółowo?

Jako ortoptysta zajmuję się przede wszystkim przywracaniem pacjentom prawidłowego widzenia obuocznego.

Jeśli okulista lub optometrysta, zauważą nieprawidłowości z widzeniem obuocznym, kierują pacjenta do ortoptysty, który za pomocą odpowiednich ćwiczeń koryguje te wady.

Zajmuję się też pacjentami zezującymi, takimi u których nie ma współpracy jednego oka z drugim. Trafiają do mnie również osoby po urazach, po zabiegach, albo przed zabiegami operacyjnymi. Zabieg operacyjny jest zawsze ostatecznością. Pacjent, który leczy zeza lub niedowidzenie najpierw jest kierowany do ortoptysty, który próbuje naturalnie – bez operacji doprowadzić do prawidłowego ustawienia oczu.

Czasem trzeba zmienić szkła, aby wymusić na oczach dodatkową pracę. Oko pracuje dzięki mięśniom i właśnie te mięśnie trzeba ćwiczyć. Można więc powiedzieć, że ortoptyka to taka siłownia dla oczu.

Świetna, obrazowa metafora. Jest Pan zatem optykiem, optometrystą i ortoptystą. Gdy pacjent trafia do Pana na badania optometryczne i stwierdza Pan nieprawidłowości, może nadal pozostać pod Pana opieką.

Dokładnie tak. Jeżeli podczas badania optometrycznego stwierdzę jakiekolwiek zaburzenia pracy oczu, to mogę działać z pacjentem dalej. Nie muszę go odsyłać do innego specjalisty. Mogę zająć się nim osobiście i przeprowadzić rehabilitację wzroku. Tak się dzieje często, gdy występuje niedowidzenie, nieprawidłowe widzenie lub złe ustawienie oczu, czyli zez.

Jóźwik optyk Suwałki
Michał Jóźwik nie nosi lekarskiego fartucha. Nie chce, żeby dzieci się bały, że ktoś będzie dotykał ich oczu czy wpuszczał krople.

Kto najczęściej zgłasza się do Pana gabinetu?

Najczęściej zgłaszają się rodzice z dziećmi. Pojawiają się u mnie gdy dziecko ma na przykład problemy w nauce; gdy zauważą, że dziecku „ucieka oko” , mruży oczy skarży się na ból głowy.

Jeśli dziecko trafi do okulisty i lekarz stwierdzi, że nie ma problemów okulistycznych, to i tak warto wysłać dziecko do ortoptysty, który zweryfikuje, czy układ akomodacyjny prawidłowo działa, czy nie ma ukrytych wad widzenia, czy przy zmęczeniu nie pojawia się nieprawidłowe ustawienie oczu. Podczas standardowej wizyty u okulisty, która trwa 10-15 minut lekarz nie jest w stanie tego wychwycić.

Gdy dziecko trafia do mnie, obserwuję je dłużej, robię wywiad z rodzicem – pytam czy zauważył jakiekolwiek problemy, czy dziecko zauważyło coś niepokojącego.

Co ważne postanowiłem nie nosić lekarskiego fartucha. Dlatego, żeby dzieci się po prostu nie bały, że ktoś będzie dotykał ich oczu czy wpuszczał krople. Nie chcę tworzyć niepotrzebnego dystansu. Już widok samego sprzętu może wywołać u dziecka niepokój – chcę tego uniknąć.

Czy podczas pierwszego spotkania wiadomo już jaką terapię należy podjąć?

Obiektywne badanie przeprowadzam najczęściej nie wcześniej niż na trzecim spotkaniu – gdy dziecko już zapozna się ze sprzętami, zaaklimatyzuje i oswoi. Dzieci są ostrożne – muszą nabrać pewności, że na pewno nic nie będzie bolało.

Jóźwik optometrysta Suwałki
Salon optyczny Jóźwik istnieje w Suwałkach od ponad 50 lat

W jakim wieku można zacząć terapię widzenia?

Właściwie nie ma limitu wiekowego. Można ćwiczyć nawet z niemowlakiem, z którym już od pierwszych dni pracujemy nad percepcją wzrokową.

Najbardziej efektywnie pracuje się jednak z dziećmi, które są już komunikatywne.

Przyjmuje się, że do 8 roku życia widzenie jest jeszcze plastyczne. Po 8 roku życia jest już trudniej. Moja mentorka mówiła, że to jest już „stara głowa” i nie jest już tak łatwo. Oczywiście można pracować z osobami w każdym wieku. W niektórych przypadkach zaleca się ćwiczenia również dla 60-latów. Dobrze opracowane ćwiczenia nie zaszkodzą, a mogą pomóc. Z tym, że im starsza jest osoba tym trudniej wyprowadzić ją z zaburzeń widzenia.

Decyduje o tym mózg?

Tak. Mózg przyzwyczaja się do nieprawidłowego widzenia. Często trwa to latami i potem trudniej jest wypracować zmianę na lepsze.

Co to właściwie jest prawidłowe widzenie?

Są 3 stopnie prawidłowego widzenia. Jednoczesna percepcja, fuzja i stereoptria (widzenie stereoskopowe). Jednoczesna percepcja to łączenie obrazu z jednego oka z obrazem z drugiego oka. Fuzja to – w uproszczeniu – zdolność umieszczenia obrazu w przestrzeni, a stereoptria to widzenie trójwymiarowe – obraz 3d. Każdy w tych elementów jest ważny i powinien funkcjonować prawidłowo.

Jakie problemy z widzeniem może wyleczyć Pana terapia widzenia?

Przede wszystkim zeza i niedowidzenie..

Często trafiają do mnie osoby z zezem porażennym, który powstał w wyniku jakiegoś urazu – są to zwykle ludzie dorośli. Warto wiedzieć, że zezy pourazowe mogą minąć samoistnie, ale do momentu poprawy trzeba pacjenta zabezpieczyć. Pomagam również osobom z oczopląsem. Jest to bardzo uciążliwe schorzenie, które uniemożliwia pacjentowi utrzymanie obrazu i skupienie wzroku.

Terapia ma za zadanie ten obraz ustabilizować. Podczas terapii poza samymi ćwiczeniami, często dobiera się także odpowiednie pryzmaty lub różnego rodzaju pomoce optyczne, które wspierają funkcjonowanie moich pacjentów.

Jóźwik optometrysta Suwałki
Marka Jóźwik to nie tylko siłowania dla oczu. To również salon optyczny z bogatą ofertą produktów.

Jak długo trwają takie terapie?

Bywa różnie. Wszystko zależy od tego jak reaguje oko.

Gdy zaczynałem naukę zawodu, już na pierwszych zajęciach, powiedziano nam, że nie możemy spodziewać się, że po tygodniu pracy z dzieckiem nastąpi jakakolwiek poprawa. Czasami tak się zdarza, jednak są to sporadyczne przypadki. Dlatego my organizujemy turnusy 2-tygodniowe – wtedy efekty są bardziej widoczne i obiektywne.

Przez pierwszy tydzień dziecko głównie przyzwyczaja się do sprzętów, ćwiczeń, samego pomieszczenia i nie pracuje tak intensywnie, jak powinno. Dopiero po tym czasie zaczyna się właściwa praca. Niestety w wielu przypadkach takie ćwiczenia ciągną się latami.

Czy są różne zestawy ćwiczeń w zależności od schorzenia?

Tak. Ćwiczenia dzielimy na ortoptyczne (przy zezie) i pleoptyczne (przy niedowidzeniu). Dobór ćwiczeń jest zawsze indywidualny i w każdym przypadku inny. Na przykład przy zezie, którego powodem jest niedowidzenie któregoś oka, nie zaczynam ćwiczeń ustawiających oko, tylko od ćwiczeń pleoptycznych. Ważniejsza jest bowiem pełna ostrość widzenia oka niedowidzącego – dopiero później zaczynam pracować nad ustawieniem tego oka.

Na czym takie ćwiczenia polegają?

Celem każdego ćwiczenia jest stymulacja oka do widzenia. W zależności od tego z jakim przypadkiem niedowidzenia mam do czynienia, wprowadzam odpowiednie działania. Czasem zaczynam od stymulacji oka światłem, białym i kolorowym – niebieskim, czerwonym, zielonym.

W ten sposób mózg zaczyna pracować. A później jest dalsza stymulacja – stosuję coraz dalsze odległości, np. pokazuję dziecku obraz na ścianie, a ono stara się coś przepisać z większej odległości. Stosuję również sprzęty, które rozdzielają widzenie jednego oka i drugiego oka.

Dzięki takim ćwiczeniom oczy uczą się współpracy – dziecko widzi coś jednym okiem, a musi to narysować lub przepisać, patrząc drugim. Często dzieci się buntują i mówią, że czegoś nie widzą. Aby zacząć widzieć poprawnie muszą się po prostu skupić – zmusić oczy i mózg do pracy. Niektóre akcesoria do ćwiczeń są bardzo proste, jak np. czerwono-zielone okulary – inne urządzenia są trochę bardziej złożone. Podstawowym sprzętem, na którym pracuje ortoptysta jest synoptofor.

Jóźwik optometrysta Suwałki
Wiele osób wspierało mnie tu lokalnie w Suwałkach i mobilizowało do pracy – mówi Michał Jóźwik

Co jest najważniejsze w takich ćwiczeniach?

Najważniejsze jest to, aby dziecko, czy starszy pacjent zrozumiał, że robi to wszystko dla siebie – dla swojego lepszego komfortu widzenia. Ortoptysta nie jest po to, aby zmuszać dziecko do pracy – ono musi samo chcieć. I chcieć pracować. Dzieci często stwierdzają, że ćwiczenia są nudne. Faktycznie. Jest to nudne, bo ćwiczenia polegają głownie na patrzeniu. Bez uporu i cierpliwości bywa trudno.

Czy dla każdego opracowuje Pan podobne ćwiczenia?

Nie. Duże znaczenie ma wiek. Muszę mieć wyobraźnię i w ten sposób dobierać ćwiczenia, aby były nie tylko skuteczne, ale również interesujące i zrozumiałe dla dziecka. Nie można 3-latkowi dać czegoś do przepisania, a starszemu dziecku mało ambitnego ćwiczenia. Trzeba pacjenta obserwować i dostosować ćwiczenia indywidualnie. Jest wiele zabaw, wiele gier, które usprawniają widzenie.

Czy część ćwiczeń można wykonać w domu?

Przy niedowidzeniu często stosuje się zakrywanie oka (obturacja) – to można robić w domu. Zadaniem rodzica jest dopilnowanie, aby to oko było zakryte, ale to nie wszystko. Zakrywanie oka to za mało. Zalecam zawsze przy tym wykonywanie codziennych czynności.

Dobrze jakby starsze dziecko coś poczytało, a młodsze np. zaznaczało coś na rozłożonej gazecie – np. wybrane litery. Dobre jest też układanie klocków, wykonywanie zadań, przy których dziecko byłoby czymś zajęte, dostawało jakieś bodźce. Dopiero wtedy zakrywanie oka ma sens.

Czy można dziecku zaszkodzić źle wykonywanymi ćwiczeniami w domu?

Przy zezie zbieżnym trzeba być raczej ostrożnym, ale przy rozbieżnym rodzice mogą z dzieckiem wykonywać wiele różnych ćwiczeń.

Problem widzę jednak gdzie indziej – wiele dzieci trafia do nas ze źle dobraną korekcją.
Nie są temu winni okuliści, tylko pojawiający się na rynku pseudo specjaliści, z których usług korzystają nieświadomi rodzice.

Coraz częściej pojawiają się różne mobilne punkty, w których osoby do tego nieprzygotowane wykonują badania. Niestety prawo tego nie reguluje i w zasadzie każdy może zająć się wykonywaniem badania wzroku, np. osoby po tygodniowych kursach, które po prostu zapoznały się z funkcjonowaniem sprzętu.

Takie firmy kuszą promocjami i wiele osób z nich korzysta. I kończy się to źle. Szczególnie przy krótkowzroczności. Jeśli ktoś ma korekcję z minusem, to przekorygowany minus powoduje rozbieżne ustawienie oczu. I zdarzają się pacjenci, którzy nawet przez kilka lat funkcjonują z błędnie dobraną korekcją. Po jakimś czasie taki pacjent trafia do mnie i zaczyna się żmudna rehabilitacja.

Wato być naprawdę uważnym, bo ze wzrokiem nie ma żartów. Trzeba zawsze pytać o kompetencje. Oczy mamy tylko jedne na całe życie.

Jóźwik optyk Suwałki
Michał Jóźwik kontynuuje rodzinny biznes w Suwałkach

Kontynuuje Pan rodzinny biznes w Suwałkach. Nie chciał Pan otworzyć salonu optycznego w jakimś większym mieście i tam się rozwijać?

Muszę przyznać, że wiele osób wspierało mnie tu lokalnie w Suwałkach i mobilizowało mnie do pracy. Od początku czuję się bardzo potrzebny tu na miejscu. Brakuje specjalistów z tej dziedziny. Przyjeżdżają do nas dzieci z Olecka, z Gołdapi, z Ełku. Inny najbliższy ośrodek jest w Białystoku.

Kolejki są więc długie…

Tak. Są niestety długie. Ale jak już dziecko do nas trafia, to zadomawia się na dobre. Bo nawet jeśli wyprowadzimy to dziecko, nauczymy widzenia obuocznego, to i tak raz na jakiś czas zalecamy terapię przypominającą, aby nieprawidłowości nie powróciły.

Czy ćwiczenia, które specjaliści zalecali kiedyś, różnią się dużo od tych, które wykonuje się obecnie?

Szczerze mówiąc ćwiczenie są bardzo podobne. Ucząc się zawodu korzystałem z podręczników z lat 60-tych, 70-tych… Nie ma tu nowego spojrzenia.

Nowością są natomiast sprzęty do ćwiczeń – hitem jest obecnie wykorzystywanie wirtualnej rzeczywistości. Takie urządzenia są odpowiedzią zarówno na potrzeby specjalistów, jak i pacjentów.

Twórcy tych urządzeń zauważyli, że dzieci bardzo często nudzą się podczas wykonywania ćwiczeń. Patrzenie i przerysowywanie kształtów lub przepisywanie tekstów staje się z czasem monotonne. Wirtualna rzeczywistość jest czymś nowym. Dzieci to bardzo lubią. To ćwiczenia i zabawa w jednym, chociaż także wymaga to skupienia.

Co dziecko widzi w takich okularach 3D?

Wszystko zależy od ustawień. Można rozdzielić obrazy, aby jednym okiem dziecko widziało coś innego niż drugim, albo tak, aby widziało to samo jednym i drugim okiem. Często na przykład musi do czegoś strzelić – np. widzi kryształek i pistolet, a jego zadaniem jest wycelować w kryształ. Wymaga to od niego skupienia i wysiłku, ale jednocześnie nie jest tak nużące jak pisanie, czy rysowanie.

Ten sprzęt ma również możliwość ustawiania mocy pryzmatycznych. Jeśli pacjent ma zeza rozbieżnego, to ustawiamy obraz tak, aby wymusić inne patrzenie – bardziej zbieżne. Technika daje obecnie dużo możliwości. Najbliższy gabinet z takim sprzętem jest w Białymstoku. Staram się unowocześniać te ćwiczenie, żeby nasi mali pacjenci czuli się u nas komfortowo i ciekawie.

Jak długo trzeba czekać na wizytę w gabinecie?

Jeśli dziecko przychodzi z pilnym, poważnym problemem, to staramy się w ciągu miesiąca to miejsce znaleźć. Inne dzieci, które przychodzą na standardowe, powtarzane ćwiczenia czekają około 4-5 miesięcy.

Gdy zdarza mi się jakiś trudny przypadek, to nie potrafię wyłączyć myślenia. Cały czas o tym myślę, bo naprawdę chcę pomóc dziecku i jego rodzicom – mówi Michał Jóźwik.

Nigdy nie marzył Pan o innym zawodzie?

Szczerze mówiąc nie (uśmiech). Od dziecka wokół mnie było mnóstwo specjalistów. Byłem w nich zapatrzony. Chciałem robić to samo. Myślę, że to nie tylko zawód, lecz prawdziwa pasja. Czasem trudna, zmuszająca do poświęceń, ale pasja.

Co jest najbardziej wyczerpujące?

Chyba brak wolnego czasu. Ta praca pochłania mnie bez reszty. Nawet jeśli nie pracuję, to i tak myślę o pracy (uśmiech). W ostatni weekend zamiast chwilę odsapnąć, poszukiwałem kolejnych rozwiązań związanych z terapią wzroku. Siedziałem i szukałem, co można byłoby robić z dziećmi podczas zajęć.

Chciałbym się czasem oderwać, ale jest to prawie niemożliwe. Gdy zdarza mi się jakiś trudny przypadek, to nie potrafię wyłączyć myślenia. Cały czas o tym myślę, bo naprawdę chcę pomóc dziecku i jego rodzicom. Bywa, że przeglądam książki, serwisy specjalistyczne, szukam inspiracji i rozwiązań, dzwonię do innych specjalistów, aby się skonsultować. Do skutku. Nie potrafię zostawić nikogo samemu sobie. Jestem całkowicie poświęcony tej pracy.

W takim razie pacjenci mogą być pewni, że są w dobrych rękach.

Mam nadzieję, że są zadowoleni.

Wdzięczność pacjentów jest z pewnością niezwykle ważną częścią tej pracy i wyjątkową formą podziękowania. Czasem bezcenną.

Tak. To bardzo wzruszające. Dostajemy często w dowód wdzięczności mnóstwo uroczych upominków i drobnostek. Mamy przynoszą nam ciasta, babcie, które przyprowadzają małych pacjentów przynoszą wiejskie jajka. A w sezonie pomidory, jabłka, truskawki. To niezwykle miłe i szczere gesty. Śmieję się czasem, że z głodu, to na pewno tu nie umrę (uśmiech). My pamiętamy o naszych pacjentach, a nasi pacjenci pamiętają o nas. Wierzę w to, że dobro powraca.

Myślę, że pacjenci doceniają fakt, że nie zostawiacie ich samym sobie, tylko wskażecie drogę nawet wtedy, gdy w danej chwili nie możecie im pomóc…

To prawda. Bardzo to doceniają. Pacjenci często się gubią. Nie wiedzą co mają robić, do kogo się zgłosić i w jakiej kolejności.

Mam poczucie, że jestem też po to, aby wytłumaczyć, pokierować, coś podpowiedzieć, nawet jeśli osobiście nie mogę w danym momencie pomóc. Wiem, że każdy liczy na pomoc. Dlatego zawsze coś poradzę, np. kierują do innego specjalisty. To bardzo ważne, żeby pacjent jak najszybciej uzyskał pomoc.

Najgorsze co się może wydarzyć, to sytuacja, gdy pacjent usłyszy, że nie jesteśmy w stanie już nic zrobić i pacjent zostaje z problemem sam.

Czym jest dla Pana profesjonalizm?

Poza wiedzą i doświadczeniem, profesjonalizm to dla mnie przede wszystkim zaangażowanie – czasem wręcz osobiste zaangażowanie w jakiś problem. Nie potrafię inaczej. Czuję dumę i wdzięczność, gdy inni specjaliści np. pracownicy poradni psychologiczno-pedagogicznej, polecają ćwiczenia u mnie. Cenię współpracę z innymi specjalistami i cieszę się, że doceniają moją wiedzę i doświadczenie zdobywane latami.

Te wszystkie dzieciaki, które rehabilituje są trochę moje (uśmiech). Jestem dumny z ich postępów, bo to przede wszystkim ich praca. Cieszę się, że zaczynają widzieć lepiej. To dla mnie wielka radość i satysfakcja. Jestem szczęśliwy, że mogłem pomóc i zrobić coś dobrego dla tych dzieci. To naprawdę piękne momenty. Mam wtedy poczucie, że naprawdę było warto spędzić pół weekendu na wertowaniu notatek – moje zmęczenie się wtedy nie liczy.

Zobacz wizytówkę biznesową Salonu Optycznego Jóźwik